26. maja 2012
Siekierka
Piękne, ponętne...
Sobota wieczór - czyż nie idealna pora do imprezowania? Owszem, jednak niektórzy wolą piątek. Inna sprawa, iż w piątek wiele osób może być zmęczonych tygodniem roboczym. Praca, nauka, sprzątanie, obowiązki... wielu z Was zapewne chciałoby uciec wreszcie od codziennej rzeczywistości i uciec od tych wszystkich trosk i problemów. Niestety, połowa tego nie potrafi, więc pije i pali, a druga połowa potrafi - ale i tak pije i pali.
Jednak nie tyczy się to Waszego newsmana. W końcu po ogromnym urlopie czas było wrócić do pisania, i trwać w nim aż do listopada, kiedy to premierę będzie miał (na 99,9%) nowy Most Wanted. Jednak przecież Need for Speed to głównie szybkie... (reszta w tytule newsa) ...pojazdy - i dlatego też tutejsi newsmani od czasu do czasu zajmują się też opisywaniem tychże bestii. Jednak to, co dzisiaj Wam, Drodzy Czytelnicy, pokażę, nie powoduje tylko mrowienia u nasady penisa. Ślicznotki te mrowienie zamieniają w wypełnianie się krwią ciał jamistych, co powoduje usztywnienie naszego kolegi.
Zacznę może od dość dziwnego, Bawarsko-włoskiego (bawarsko, gdyż Bawarczycy nie bardzo identyfikują się z Niemcami) mariażu. Bawaria skojarzyła Wam się z BMW, a Włochy? Cóż, z Włoszech wywodzi się mnóstwo biur stylistycznych. Mam jednak podpowiedź, po której każdy już powinien wiedzieć, o które chodzi: charakterystyczna cecha pojazdów tego studia stylistycznego to "garbowaty" dach. Tak, BMW nawiązało współpracę z Zagato, a efektem tego jest jeden z najbardziej ekscytujących pojazdów tej marki w historii. Powitajmy więc BMW Zagato Coupe Concept.
Zaprezentowane ono zostało dość niespodziewanie, bo podczas tegorocznego Concorso d’Eleganza Villa d’Este, które corocznie odbywa się nad włoskim jeziorem Como. Auto to bazuje na modelu Z4, czego doszukać można się w (moim zdaniem) dość ponurym jak na tak naszpikowaną smaczkami stylistycznymi karoserię. Niezwykle muskularna sylwetka z długim przodem oraz krótkim, wysokim tyłem - już same proporcje zdradzają, iż nie mamy do czynienia ze zwykłym szarakiem. Charakterystyczna u BMW atrapa chłodnicy uzupełniona została specjalnymi, "powyginanymi" żeberkami, z małymi literkami Z - dbałość o szczegóły może przyprawić o dreszcze niejednego człowieka. Do tego śmiałe, cudowne przetłoczenia, przeszklona część bagażnika z tyłu, no i oczywiście - a jakże - specjalnie wyrzeżbiony dach. Cóż - nie będę Wam się więcej na jego temat rozpływał, bo mam dla Was jeszcze dwa niemniej podniecające pojazdy, a musicie jakoś wytrzymać. :-)
Teraz czas na iście sportową bestię z koniem na masce - a mowa o modelu Ferrari. Od razu jednak uprzedzam - nie wypatrujcie go na ulicy, gdyż pojazd ten tworzony jest na specjalne zamówienie, dla niejakiego Erica Claptona. Ach, szkoda... A model zwie się SP12 EC. Tak, wiem, mi też to na początku nic nie mówiło - więc już śpieszę z pomocą: otóż SP oznacza Special Projekt, 12 pochodzi od modelu 512BB, do którego designem ów samochód nawiązuje, a EC - to inicjały człowieka, o którym mowa kilka wersów wyżej.
GALERIA
SP12 EC (nazwa jeszcze gorsza niż pewnego McLarena) technicznie bazuje na 458 Italia, można się więc spodziewać oszałamiających osiągów. Jednak designem unikat bije swojego i tak pięknego organodawcę na głowę - idealnie proporcjonalny, z podłużnymi przednimi lampami przejętymi bezpośrednio z Enzo oraz nawiązaniami do słynnej Berlinetty Boxer, takimi jak malowane na biało wloty w... bagażniku (wszakże silnik umieszczony jest centralnie) oraz szarym dołem nadwozia. Palce lizać.
Na koniec coś, co najbardziej może Was zaskoczyć: a jest to... powrót marki Alpine! Tak, sportowe, bezkompromisowe pojazdy najwidoczniej wracają. Najwidoczniej, gdyż zaprezentowany został "tylko" (a może aż) koncept, podkreślający huczny powrót Alpine do świata motoryzacji. A zwie się on A110-50 i naprawdę ma się czym pochwalić - 3,5-litrowy, 400 konny silnik w układzie V6 przy masie zaledwie 880kg to nie lada wyczyn. Podwozie pochodzi z wyścigowego Megane Trophy, więc same wymiary nie są zbyt duże. I o dziwo - kierowca prowadzący nowe Alpine zdany jest wyłącznie na siebie - zrezygnowano nawet z ABS-u.
A jak z nadwoziem? Całość bardzo dużo czerpie z konceptu DeZir - myślę, że to bardzo dobrze, gdyż wygląda on olśniewająco. W designie maszyny można się doszukać nawet smaczków mających nawiązać do swojego legendarnego prekursora - takimi jak nadwozie pomalowane na niebiesko czy LED-owe krążki, spełniające tutaj raczej funkcję "bajeru". We wnętrzu za to surowiej być już nie mogło - klatka bezpieczeństwa, kubełkowe fotele Sabelt oraz kierownica z wyświetlaczem rodem z bolidów Formuły Renault 3.5.
Dobrze, teraz już możecie dokończyć. I jak podobają Wam się wyżej przedstawione ślicznotki? Rozbudowanych, przepełnionych środkami stylistycznymi wypowiedzi oczekuję w komentarzach.
Jednak nie tyczy się to Waszego newsmana. W końcu po ogromnym urlopie czas było wrócić do pisania, i trwać w nim aż do listopada, kiedy to premierę będzie miał (na 99,9%) nowy Most Wanted. Jednak przecież Need for Speed to głównie szybkie... (reszta w tytule newsa) ...pojazdy - i dlatego też tutejsi newsmani od czasu do czasu zajmują się też opisywaniem tychże bestii. Jednak to, co dzisiaj Wam, Drodzy Czytelnicy, pokażę, nie powoduje tylko mrowienia u nasady penisa. Ślicznotki te mrowienie zamieniają w wypełnianie się krwią ciał jamistych, co powoduje usztywnienie naszego kolegi.
Zacznę może od dość dziwnego, Bawarsko-włoskiego (bawarsko, gdyż Bawarczycy nie bardzo identyfikują się z Niemcami) mariażu. Bawaria skojarzyła Wam się z BMW, a Włochy? Cóż, z Włoszech wywodzi się mnóstwo biur stylistycznych. Mam jednak podpowiedź, po której każdy już powinien wiedzieć, o które chodzi: charakterystyczna cecha pojazdów tego studia stylistycznego to "garbowaty" dach. Tak, BMW nawiązało współpracę z Zagato, a efektem tego jest jeden z najbardziej ekscytujących pojazdów tej marki w historii. Powitajmy więc BMW Zagato Coupe Concept.
Zaprezentowane ono zostało dość niespodziewanie, bo podczas tegorocznego Concorso d’Eleganza Villa d’Este, które corocznie odbywa się nad włoskim jeziorem Como. Auto to bazuje na modelu Z4, czego doszukać można się w (moim zdaniem) dość ponurym jak na tak naszpikowaną smaczkami stylistycznymi karoserię. Niezwykle muskularna sylwetka z długim przodem oraz krótkim, wysokim tyłem - już same proporcje zdradzają, iż nie mamy do czynienia ze zwykłym szarakiem. Charakterystyczna u BMW atrapa chłodnicy uzupełniona została specjalnymi, "powyginanymi" żeberkami, z małymi literkami Z - dbałość o szczegóły może przyprawić o dreszcze niejednego człowieka. Do tego śmiałe, cudowne przetłoczenia, przeszklona część bagażnika z tyłu, no i oczywiście - a jakże - specjalnie wyrzeżbiony dach. Cóż - nie będę Wam się więcej na jego temat rozpływał, bo mam dla Was jeszcze dwa niemniej podniecające pojazdy, a musicie jakoś wytrzymać. :-)
Teraz czas na iście sportową bestię z koniem na masce - a mowa o modelu Ferrari. Od razu jednak uprzedzam - nie wypatrujcie go na ulicy, gdyż pojazd ten tworzony jest na specjalne zamówienie, dla niejakiego Erica Claptona. Ach, szkoda... A model zwie się SP12 EC. Tak, wiem, mi też to na początku nic nie mówiło - więc już śpieszę z pomocą: otóż SP oznacza Special Projekt, 12 pochodzi od modelu 512BB, do którego designem ów samochód nawiązuje, a EC - to inicjały człowieka, o którym mowa kilka wersów wyżej.
SP12 EC (nazwa jeszcze gorsza niż pewnego McLarena) technicznie bazuje na 458 Italia, można się więc spodziewać oszałamiających osiągów. Jednak designem unikat bije swojego i tak pięknego organodawcę na głowę - idealnie proporcjonalny, z podłużnymi przednimi lampami przejętymi bezpośrednio z Enzo oraz nawiązaniami do słynnej Berlinetty Boxer, takimi jak malowane na biało wloty w... bagażniku (wszakże silnik umieszczony jest centralnie) oraz szarym dołem nadwozia. Palce lizać.
Na koniec coś, co najbardziej może Was zaskoczyć: a jest to... powrót marki Alpine! Tak, sportowe, bezkompromisowe pojazdy najwidoczniej wracają. Najwidoczniej, gdyż zaprezentowany został "tylko" (a może aż) koncept, podkreślający huczny powrót Alpine do świata motoryzacji. A zwie się on A110-50 i naprawdę ma się czym pochwalić - 3,5-litrowy, 400 konny silnik w układzie V6 przy masie zaledwie 880kg to nie lada wyczyn. Podwozie pochodzi z wyścigowego Megane Trophy, więc same wymiary nie są zbyt duże. I o dziwo - kierowca prowadzący nowe Alpine zdany jest wyłącznie na siebie - zrezygnowano nawet z ABS-u.
A jak z nadwoziem? Całość bardzo dużo czerpie z konceptu DeZir - myślę, że to bardzo dobrze, gdyż wygląda on olśniewająco. W designie maszyny można się doszukać nawet smaczków mających nawiązać do swojego legendarnego prekursora - takimi jak nadwozie pomalowane na niebiesko czy LED-owe krążki, spełniające tutaj raczej funkcję "bajeru". We wnętrzu za to surowiej być już nie mogło - klatka bezpieczeństwa, kubełkowe fotele Sabelt oraz kierownica z wyświetlaczem rodem z bolidów Formuły Renault 3.5.
Dobrze, teraz już możecie dokończyć. I jak podobają Wam się wyżej przedstawione ślicznotki? Rozbudowanych, przepełnionych środkami stylistycznymi wypowiedzi oczekuję w komentarzach.
Ocena zawartości jest dostępna tylko dla użytkowników.
Proszę Zaloguj się lub Zarejestruj się by zagłosować.
Komentarze