Ja mam natomiast uczucie, że nie macie pojęcia czego chcecie, i na czym polega tworzenie gier. Liczyliście, że dostaniecie dokładnie to samo, co 7 lat temu w pierwszym Most Wanted, tylko z większą ilością aut, większym miastem, tuningiem mechanicznym pozwalającym na wieszanie kostek pod lusterkiem, i nową "fabułą", w której nowy super nakoksowany dres Srazor ponownie naszej ofiarze losu brykę. Nie wiem czy wiecie, ale to by zwyczajnie w świecie nie przeszło. Jak wy byście to zaakceptowali, to cała masa innych ludzi zaczęłaby krzyczeć, że to już było. A w ostateczności, wy również byście nie poświęcili tej grze więcej niż tygodnia. MW już w 2005 nie było szczególnie rewolucyjne, wprowadzając jedynie dość mądry system pościgów (który i tak w każdym kolejnym NFSie był kopiowany i ogłupiany), dzisiaj gra zbudowana na takiej samej podstawie byłaby po prostu... słaba, nie oszukujmy się. Gra to nie jest worek, do którego wrzuca się wszystko co się da w jak największej ilości, gdyby tak było, każdy z nas mógłby już teraz zatrudnić się w branży gier. Tworzenie gier polega na umiejętnym połączeniu garstki możliwości, w taki sposób aby gracz nie odczuł braku pierdyliardu innych, z których i tak by nie korzystał. Myślę, że Criterion bardzo dobrze wie jak to zrobić, co już udowodniło przy okazji HP, i płacze odnośnie Most Wanted są po prostu nie na miejscu. Most Wanted z 2005 to nie jest jakimś bożkiem, z którym należałoby się z nie wiadomo jakim szacunkiem obchodzić, uważam, że Criterion zachowało odpowiedni dystans przejmując z starego MW jedynie samą ideę i klimat. Resztę trzeba było wymyślić nową, i uważam, że nie należy mieć za złe Criterion, że wybrali akurat pomysły z Burnout Paradise. Od kiedy wzorowanie się na czymś, co przyjęło się bardzo dobrze, jest złe? Zwłaszcza, jeśli chodzi o gry wyścigowe, w których prawie wszystko już wymyślono? Przecież, to, że wyścig można przejechać dowolną trasą, nie powoduje od razu, że nowy NFS jest Burnoutem. Istotą Burnouta przecież nie jest wolność w wyborze trasy wyścigu, a szczegółowy model zniszczeń i widowiskowe kraksy.
Uważam, że powinniście poważnie się zastanowić, nad tym co mówicie, bo wasze bojkotowanie Criterion, za prawdziwe odświeżenie Most Wanted na nic się nie zda. Nawet jeśli garstka pseudofanów MW, która od 2005 roku najprawdopodobniej w żadną nową grę nie grała odrzuci i zbluzga nowe Most Wanted, to Criterion nawet tego nie zauważy, bo 8 milionów, albo i więcej innych osób kupi to jako świetną grą i na pewno się nie zawiedzie.