24. lipca 2016
Siekierka
TurboFlesz #28
Upały za oknem dają o sobie znać - choć, co ciekawe, zapowiadano chłodniejszą temperaturę do połowy sierpnia. Na szczęście, choć stacje meteorologiczne wykazują codziennie zupełnie inne prognozy na nadchodzące dni, nie tyczy się to motoryzacji. Tu prognozy albo się dementuje, albo potwierdza. Nawiązując do showbiznesu - czy Amber Heard, rozwodząca się właśnie z Johnnym Deppem nie pokrzyżuje planów Elona Muska - założyciela firmy Tesla - żądaniem kolejnego rozwodu po kilkunastu miesiącach?
Krok w przyszłość
Bo co do Tesli - Elon Musk przedstawił plany swojego przedsiębiorstwa motoryzacyjnego na przyszłość. Oczywiście - Tesla znana obecnie z Modelu S, robiącego furorę na całym świecie, X który właśnie wchodzi do sprzedaży i szokuje otwieranymi na zasadzie "skrzydeł" tylnymi drzwiami oraz nafaszerowaniem nowoczesną technologią i w końcu Modelem 3 - niewielkim sedanem, który patrząc na ilość złożonych już zamówień będzie prawdziwym kamieniem milowym w historii motoryzacji nie poprzestanie na produkowaniu trzech modeli. Tesla chce znaleźć się w każdym segmencie rynku, poza samochodami mniejszymi niż Model 3. Nie ma się co dziwić - w USA mniejsze samochody cieszą się znikomą popularnością.
Zaskakuje jednak droga, którą Tesla obiera - w planach są bowiem pojazdy użytkowe. Według Elona Muska ten segment rynku niesie ze sobą spory potencjał do wykorzystania w nim nowoczesnych technologii. Najbardziej prawdopodobna opcja to pickup - choć tu możemy się jedynie domyślać. Bardzo możliwe zatem, że dostaniemy mniejszego niż Model X SUV-a i własnie pickupa.
Następny plan - transport publiczny! Czekają nas elektryczne i autonomiczne autobusy - wiemy, że projekt busa Tesli został już daleko rozwinięty. Przy okazji - poza motoryzacją firma Elona Muska zajmuje się również uniezależnieniem się od paliw kopalnych - widziany jest spory potencjał w ogniwach słonecznych. I pomyśleć, że kiedyś Clarkson w TopGear wyśmiewał Teslę Roadster... na zdjęciach - Model 3.
Niestety - jeszcze nie w NFS 2017
Wróćmy do samochodu, na który czeka absolutnie każdy fan Need for Speeda. Mowa oczywiście o nowej generacji Toyoty Supra! Otóż oficjalnie już mówi się, że wersja produkcyjna zadebiutuje w 2018 roku. Pewne już praktycznie jest - co może Was zmartwić - ze nowa Supra wyposażona zostanie w napęd hybrydowy. Pod maską znaleźć ma się jednostka napędowa autorstwa BMW z doładowaniem oraz sprzężone ma to zostać z jednostką elektryczną wyposażoną w superkondensator - tu palmę pierwszeństwa nad napędem przewodzi już Toyota. Nowa Supra ma zostać wyposażona w rozwiązania znane ze startującego w LeMans TS040 Hybrid, zatem prawdopodobnie motor elektryczny napędzać będzie przednią oś, dostający w razie potrzeby dodatkową energię z kondensatora. Moc jednostki spalinowej trafi na oś tylną.
To, że Toyota współpracuje nad projektem razem z BMW - które ma w tym samym czasie wypuścić następcę modelu Z4 - nie oznacza, że dostaniemy dwa bliźniacze modele w innym opakowaniu. Oba auta mają się mocno różnić ze względu na przeznaczenie pod inną grupę klientów - mamy widzieć jedynie pewne podobieństwa. Wspólna na pewno będzie platforma wzmacniana włóknem węglowym. Roadster BMW jednak może zostać przy RWD i konstrukcji czysto spalinowej. Możliwe jednak, że Toyota na hybrydzie nie poprzestanie i ujtrzymy Suprę wyłącznie z bawarskim R6.
Prawdziwy powrót króla
Myśleliście, że McLaren P1 to bezpośredni następca F1? Nie do końca. Okazuje się (z tego, o czym informuje serwis Autocar), powstanie nowy F1. Zostanie on odrodzony dzięki McLaren Special Operations i mówi się o 64 egzemplarzach kosztujących po 2 miliony funtów. Napędzać go ma 3,8-litrowe V8 z podwójnym turbodoładowaniem (znane już z pozostałych modeli McLarena), rozwijające około 700 koni mechanicznych. Powinniśmy go w takim razie sytuować poniżej modelu P1 i w granicach modelu 675LT - sugerowany "następca" F1 nie ma być jednak tworzony do bicia rekordów.
Nadwozie zostanie zbudowane na przerobionej wersji MonoCell tak, by umożliwić zastosowanie charakterystycznej, trójsiedzeniowej konfiguracji. Całe nadwozie ma zostać zbudowane z włókna węglowego. Sugerowana data premiery? Rok 2018. Poniżej wizualizacja stworzona przez serwis Autocar.
Zdejmijmy dach, rozwalmy system
Na osłodę coś oficjalnego - LaFerrari Aperta. Tak, jeden z najbardziej rozpalających hipersamochodów w historii doczeka się otwartej wersji - debiut nastąpi podczas salonu samochodowego w Paryżu już tej jesieni.
Niestety, poza oficjalnymi zdjęciami nie wiemy obecnie zbyt wiele - na pewno nie zmieni się piekielnie mocny zespół napędowy (789-konne V12 plus 160-konny motor elektryczny), a twórcy starają się nie zwiększać znacząco masy pojazdu pomimo zastosowania dodatkowych usztywnień nadwozia - inżynierowie są pewni, że sztywność wersji Aperta będzie identyczna jak coupé.
Nieoficjalnie mówi się o cenie wynoszącej 5 mln euro i produkcji najwyżej 150 egzemplarzy. Oczywiście - jak to u Ferrari - wszystkie auta zostały już wyprzedane. Pozostaje zatem tylko czekać na oficjalną premierę i szukać egzemplarzy na drogach.
Krok w przyszłość
Bo co do Tesli - Elon Musk przedstawił plany swojego przedsiębiorstwa motoryzacyjnego na przyszłość. Oczywiście - Tesla znana obecnie z Modelu S, robiącego furorę na całym świecie, X który właśnie wchodzi do sprzedaży i szokuje otwieranymi na zasadzie "skrzydeł" tylnymi drzwiami oraz nafaszerowaniem nowoczesną technologią i w końcu Modelem 3 - niewielkim sedanem, który patrząc na ilość złożonych już zamówień będzie prawdziwym kamieniem milowym w historii motoryzacji nie poprzestanie na produkowaniu trzech modeli. Tesla chce znaleźć się w każdym segmencie rynku, poza samochodami mniejszymi niż Model 3. Nie ma się co dziwić - w USA mniejsze samochody cieszą się znikomą popularnością.
Zaskakuje jednak droga, którą Tesla obiera - w planach są bowiem pojazdy użytkowe. Według Elona Muska ten segment rynku niesie ze sobą spory potencjał do wykorzystania w nim nowoczesnych technologii. Najbardziej prawdopodobna opcja to pickup - choć tu możemy się jedynie domyślać. Bardzo możliwe zatem, że dostaniemy mniejszego niż Model X SUV-a i własnie pickupa.
Następny plan - transport publiczny! Czekają nas elektryczne i autonomiczne autobusy - wiemy, że projekt busa Tesli został już daleko rozwinięty. Przy okazji - poza motoryzacją firma Elona Muska zajmuje się również uniezależnieniem się od paliw kopalnych - widziany jest spory potencjał w ogniwach słonecznych. I pomyśleć, że kiedyś Clarkson w TopGear wyśmiewał Teslę Roadster... na zdjęciach - Model 3.
Niestety - jeszcze nie w NFS 2017
Wróćmy do samochodu, na który czeka absolutnie każdy fan Need for Speeda. Mowa oczywiście o nowej generacji Toyoty Supra! Otóż oficjalnie już mówi się, że wersja produkcyjna zadebiutuje w 2018 roku. Pewne już praktycznie jest - co może Was zmartwić - ze nowa Supra wyposażona zostanie w napęd hybrydowy. Pod maską znaleźć ma się jednostka napędowa autorstwa BMW z doładowaniem oraz sprzężone ma to zostać z jednostką elektryczną wyposażoną w superkondensator - tu palmę pierwszeństwa nad napędem przewodzi już Toyota. Nowa Supra ma zostać wyposażona w rozwiązania znane ze startującego w LeMans TS040 Hybrid, zatem prawdopodobnie motor elektryczny napędzać będzie przednią oś, dostający w razie potrzeby dodatkową energię z kondensatora. Moc jednostki spalinowej trafi na oś tylną.
To, że Toyota współpracuje nad projektem razem z BMW - które ma w tym samym czasie wypuścić następcę modelu Z4 - nie oznacza, że dostaniemy dwa bliźniacze modele w innym opakowaniu. Oba auta mają się mocno różnić ze względu na przeznaczenie pod inną grupę klientów - mamy widzieć jedynie pewne podobieństwa. Wspólna na pewno będzie platforma wzmacniana włóknem węglowym. Roadster BMW jednak może zostać przy RWD i konstrukcji czysto spalinowej. Możliwe jednak, że Toyota na hybrydzie nie poprzestanie i ujtrzymy Suprę wyłącznie z bawarskim R6.
Prawdziwy powrót króla
Myśleliście, że McLaren P1 to bezpośredni następca F1? Nie do końca. Okazuje się (z tego, o czym informuje serwis Autocar), powstanie nowy F1. Zostanie on odrodzony dzięki McLaren Special Operations i mówi się o 64 egzemplarzach kosztujących po 2 miliony funtów. Napędzać go ma 3,8-litrowe V8 z podwójnym turbodoładowaniem (znane już z pozostałych modeli McLarena), rozwijające około 700 koni mechanicznych. Powinniśmy go w takim razie sytuować poniżej modelu P1 i w granicach modelu 675LT - sugerowany "następca" F1 nie ma być jednak tworzony do bicia rekordów.
Nadwozie zostanie zbudowane na przerobionej wersji MonoCell tak, by umożliwić zastosowanie charakterystycznej, trójsiedzeniowej konfiguracji. Całe nadwozie ma zostać zbudowane z włókna węglowego. Sugerowana data premiery? Rok 2018. Poniżej wizualizacja stworzona przez serwis Autocar.
Zdejmijmy dach, rozwalmy system
Na osłodę coś oficjalnego - LaFerrari Aperta. Tak, jeden z najbardziej rozpalających hipersamochodów w historii doczeka się otwartej wersji - debiut nastąpi podczas salonu samochodowego w Paryżu już tej jesieni.
Niestety, poza oficjalnymi zdjęciami nie wiemy obecnie zbyt wiele - na pewno nie zmieni się piekielnie mocny zespół napędowy (789-konne V12 plus 160-konny motor elektryczny), a twórcy starają się nie zwiększać znacząco masy pojazdu pomimo zastosowania dodatkowych usztywnień nadwozia - inżynierowie są pewni, że sztywność wersji Aperta będzie identyczna jak coupé.
Nieoficjalnie mówi się o cenie wynoszącej 5 mln euro i produkcji najwyżej 150 egzemplarzy. Oczywiście - jak to u Ferrari - wszystkie auta zostały już wyprzedane. Pozostaje zatem tylko czekać na oficjalną premierę i szukać egzemplarzy na drogach.
Ocena zawartości jest dostępna tylko dla użytkowników.
Proszę Zaloguj się lub Zarejestruj się by zagłosować.
Komentarze
"Wyczynowe" silniki BMW nie należą aktualnie do jakiś szczególnie zadziornych jednostek, mają wątpliwą charakterystykę i skupiają się raczej na czysto papierowej wydajności, niż faktycznych osiągach i doznaniach za kółkiem.
McL F1 też wzbudza moje obawy. Klasyczny F1 był konstrukcją wizjonerską, jest wspaniały nie tylko ze względu na swoją dynamikę, rekord prędkości etc. Był samochodem zbudowanym według ściśle określonej idei z doskonałym zagospodarowaniem przestrzeni i wyjątkową zdolnością adaptacji do wymagań kierowcy. Wydaje mi się, że efekt ten jest nie do powtórzenia, dziś samochody buduje się inaczej i próba powtórzenia sukcesu F1 wymaga zupełnie odmiennego podejścia.