23. kwietnia 2016
Siekierka
TurboFlesz #23
Cofnijmy się trochę w czasie - a dokładniej do 1. połowy marca, na 86. Międzynarodowy Salon Samochodowy w Genewie. Dziś odkryjemy nowe wersje popularnych dla fanów Need for Speeda samochodów, przejdziemy przez reinkarnację by na koniec zasmakować popisów legendarnych biur stylistycznych - czy niedawne wielkokoncernowe transakcje negatywnie odbiły się na niezależności włoskich stylistów?
Porsche odpowiada na żądania purystów
Zacznijmy od tego, co z ukochaną serią gier kojarzy nam się najbardziej - czyli Porsche. Choć EA posiada licencję na wyłączność tylko do roku bieżącego, marka z Zuffenhausen od kilkunastu lat kojarzona jest w świecie gracza z serią NFS. Ze względu na europejskie normy emisji spalin Porsche zmuszone zostało do zerwania z wieloletnią tradycją stosowania w 911-tkach silników wolnossących - od teraz słowo "Turbo" w topowych odmianach nie jest już wyróżnikiem ze względu na silnik. Turbodoładowanie dotarło do odmian bazowych - i choć przekłada się to na poprawę osiągów z jednoczesnym ograniczeniem zużycia paliwa, niszczy klimat i historię związaną z modelem 911. Dodatkowo najnowsza odmiana GT3 RS wyposażona jest w tylną oś skrętną i skrzynię PDK - i gdzie tu zespolenie człowieka z maszyną; gdzie nastawienie na frajdę z jazdy?
Wszystkim fanom klasyków oferowana jest najnowsza wersja o przydomku 911 R. Nie bez powodu nazwana na cześć dawnego 911 R z 1967 r. - pod maskę wraca silnik wolnossący, konkretniej 4-litrowy bokser o mocy 500 koni mechanicznych i momencie obrotowym 460 Nm - dokładnie ten sam, który napędza wersję GT3 RS. 911 R zespolone jednak zostało z 6-biegową przekładnią manualną, dodatkowo waży 50 kilogramów mniej od stricte torowego brata - zaledwie 1370 kg. Pokrywa silnika i błotniki wykonane są z włókien węglowych, dach z magnezu, tylna szyba z tworzywa sztucznego, a wnętrze zostało ogołocone ze wszelakich dodatków. Spójrzcie też na linię nadwozia - czysta, zakłócona jedynie ruchomym tylnym spojlerem i pokaźnych rozmiarów dyfuzorem (po raz pierwszy w drogowej 911).
Wracając do kwestii technicznych - 911 R wyposażono w mechaniczną szperę, system kontroli stabilności Porsche Stability Management oraz... tylną oś skrętną. (Nie kłóci się to czasem z ideą "czystego" auta sportowego?) Silnik maksymalną moc osiąga przy 8250 obr./min, a pojazd przyspiesza do "setki" w 3,8 sekundy i rozpędza się do 323 km/h. Cena - 938 720 zł.
Najbardziej sportowe Shooting Brake na rynku nabiera pazura
Premiera Ferrari FF - co zresztą nie dziwne - wywołała ogromne kontrowersje wśród fanów najbardziej prestiżowej marki świata. 612 Scaglietti zastąpiono przez dwudrzwiowy pojazd o nadwoziu kombi i napędzie 4x4, który w faktycznym wydaniu napędem 4x4 jest tylko do 4. biegu. W FF linię "praktycznego nadwozia" udało się jednak pociągnąć na tyle gładko, że nie kłóci się ona w bezczelny sposób z pozostałą gamą modelową.
Tak, jak 458 Italia nabrała puryzmu w linii designu przeradzając się w 488 GTB, tak teraz FF zamienia się w wyostrzone, drapieżne GTC4 Lusso. Na froncie ląduje pojedyncza, jakby z ukrycia wrzeszcząca paszcza, przednie reflektory nabierają wygładzenia i ostrości; tył z kolei wykończony został podwójnymi, okrągłymi lampami, co stanowi ukłon w kierunku starszych gran turismo spod znaku Ferrari. Czy tylko ja jednak odnoszę wrażenie, że linia dachu stała się nieco bardziej "garbata"?
488 GTB dostało jednak turbodoładowanie - GTC4 Lusso pozostaje wierne jednostce wolnossącej. 6,3-litrowe V12 rozwija obecnie 690 KM i 697 Nm, a czas przyspieszenia skrócił się z 3,7 do 3,4 sekundy. Z całkowitych nowości warto nadmienić system czterech kół skrętnych 4RM-S (przy czym mamy do czynienia z pojazdem AWD) oraz Dual Cockpit - dodatkowe wskaźniki we wnętrzu po stronie pasażera.
Atak na Porsche? Legenda powraca
Pamiętacie jeszcze markę Alpine? Markę, która modelem A110S zapisała się w historii rajdów samochodowych. Obecnie pod skrzydłami Renault, szykuje się wielki powrót - o czym wiemy już od kilku lat, gdyż najpierw przedstawiono nam wyścigowy koncept bazujący na DeZir a następnie właściwą zapowiedź modelu drogowego - Alpine Celebration. To już ostatnia prosta - w Genewie odsłonięto Alpine Vision, czyli duchowego spadkobiercę A110S już w wersji "prawie" produkcyjnej.
Sylwetka pełnymi garściami czerpie z legendarnego przodka, wprowadzając go jednocześnie w ówczesną dekadę - linia nadwozia narysowana została bardzo gładko, wygląda niesamowicie czysto, wtłaczając przy tym takie smaczki jak podwójne reflektory z przodu. Nietuzinkowy, nienaganny wygląd to zarazem jedna z głównych cech, która ma wprowadzić zmartwychwstałą markę na tor segmentu premium. Nowy model Alpine ma zaoferować lekkość (masa wynosząca poniżej 1100 kg) w połączeniu ze świetnym czasem przyspieszenia, wynoszącym mniej niż 4,5 sekundy do 100 km/h. Koncepcja napędu przypomina ten z Alfy Romeo 4C - 4-cylindrowy, niskopojemnościowy silnik z turbodoładowaniem o mocy rzędu 250-300 KM umieszczony centralnie. Marka Alpine ma być budowana przez ludzi z pasją - możemy się zatem spodziewać komercyjnego sukcesu, opartego na otoczce niesamowitości.
Który samochód wzięty zostanie na celownik? Możliwości jest kilka: Alfa Romeo 4C, Porsche Cayman (niedługo jako 718 Cayman) oraz Lotus Elise. Każdy z nich to legenda - i każdy chwalony jest za niesamowite właściwości jezdne. Renault wkracza w ten segment pełną parą, wskrzeszając przy okazji rodowód wyścigowy - marka-matka powróciła do Formuły 1 z własnym teamem, Alpine z kolei oddelegowane zostało do serii FIA WEC (kategoria LMP2).
Pojedynek biur projektowych
Jeśli zadamy jakiemukolwiek fanowi motoryzacji pytanie o najważniejsze niezależne biura projektowe, usłyszymy prawdopodobnie odpowiedź: "Ja uważam że biura projektowe czy Pininfarina, Italdesign, Bertone itp. są rarytasem". Na Targach Samochodowych w Genewie swoje koncepty przedstawiła pierwsza dwójka. I choć Pininfarina w obronie przed bankructwem trafiła pod strzechy chińskiego koncernu Mahindra, a Italdesign stał się własnością Volkswagen AG, oba studia nie zwalniają tempa jeśli chodzi o pracę stylistów.
Pininfarina zaskakuje w Genewie sportowcem napędzanym na wodór, który designersko pełnymi garściami czerpie z własnego rodowodu - model H2 Speed zainspirowany został wyścigowym Ferrari Sigma Grand Prix F1 z 1969 roku. Zasilany 503-konną jednostką elektryczną pojazd rozpędza się do setki w 3,4 s i osiąga maksymalnie 300 km/h. Co ciekawe, nie mamy tu do czynienia z atrapą (co w konceptach dość częste) - napęd został opracowany przez firmę GreenGT, a cały proces projektowy H2 Speed trwał około dwóch lat. (W przypadku pojazdów koncepcyjnych to naprawdę długo.)
Boicie się pojazdów wodorowych? Nie ma czego - debiutująca właśnie Toyota Mirai udowadnia, że motoryzację nie czeka upadek, lecz nowa, świetlana era. A jeśli takie pojazdy jak H2 Speed wyjdą poza sferę koncepcyjną - nie mogę się doczekać.
Italdesign również opiera się na swym rodowodzie, choć nieco zaskakując formą - model GTZero pokazuje nam wizję elektrycznego shooting-brake'a o ciekawej, nieco nasuwającej skojarzenia z Lamborghini sylwetce - i choć kształty są proste, to przyciągają uwagę. GTZero wyposażony został w 3 silniki elektryczne - dwa napędzają przednie koła, jeden tylne. Daje nam to sumaryczną moc 489 koni mechanicznych. Wyposażony w system czterech kół skrętnych, czteromiejscowy GTZero rozpędza się do 250 km/h. Wnętrze to wszędobylskie ekrany dotykowe - standard w przypadku pojazdów koncepcyjnych, których wnętrza ostatnio zaczynają przypominać własne klony.
Porsche odpowiada na żądania purystów
Zacznijmy od tego, co z ukochaną serią gier kojarzy nam się najbardziej - czyli Porsche. Choć EA posiada licencję na wyłączność tylko do roku bieżącego, marka z Zuffenhausen od kilkunastu lat kojarzona jest w świecie gracza z serią NFS. Ze względu na europejskie normy emisji spalin Porsche zmuszone zostało do zerwania z wieloletnią tradycją stosowania w 911-tkach silników wolnossących - od teraz słowo "Turbo" w topowych odmianach nie jest już wyróżnikiem ze względu na silnik. Turbodoładowanie dotarło do odmian bazowych - i choć przekłada się to na poprawę osiągów z jednoczesnym ograniczeniem zużycia paliwa, niszczy klimat i historię związaną z modelem 911. Dodatkowo najnowsza odmiana GT3 RS wyposażona jest w tylną oś skrętną i skrzynię PDK - i gdzie tu zespolenie człowieka z maszyną; gdzie nastawienie na frajdę z jazdy?
Wszystkim fanom klasyków oferowana jest najnowsza wersja o przydomku 911 R. Nie bez powodu nazwana na cześć dawnego 911 R z 1967 r. - pod maskę wraca silnik wolnossący, konkretniej 4-litrowy bokser o mocy 500 koni mechanicznych i momencie obrotowym 460 Nm - dokładnie ten sam, który napędza wersję GT3 RS. 911 R zespolone jednak zostało z 6-biegową przekładnią manualną, dodatkowo waży 50 kilogramów mniej od stricte torowego brata - zaledwie 1370 kg. Pokrywa silnika i błotniki wykonane są z włókien węglowych, dach z magnezu, tylna szyba z tworzywa sztucznego, a wnętrze zostało ogołocone ze wszelakich dodatków. Spójrzcie też na linię nadwozia - czysta, zakłócona jedynie ruchomym tylnym spojlerem i pokaźnych rozmiarów dyfuzorem (po raz pierwszy w drogowej 911).
Wracając do kwestii technicznych - 911 R wyposażono w mechaniczną szperę, system kontroli stabilności Porsche Stability Management oraz... tylną oś skrętną. (Nie kłóci się to czasem z ideą "czystego" auta sportowego?) Silnik maksymalną moc osiąga przy 8250 obr./min, a pojazd przyspiesza do "setki" w 3,8 sekundy i rozpędza się do 323 km/h. Cena - 938 720 zł.
Najbardziej sportowe Shooting Brake na rynku nabiera pazura
Premiera Ferrari FF - co zresztą nie dziwne - wywołała ogromne kontrowersje wśród fanów najbardziej prestiżowej marki świata. 612 Scaglietti zastąpiono przez dwudrzwiowy pojazd o nadwoziu kombi i napędzie 4x4, który w faktycznym wydaniu napędem 4x4 jest tylko do 4. biegu. W FF linię "praktycznego nadwozia" udało się jednak pociągnąć na tyle gładko, że nie kłóci się ona w bezczelny sposób z pozostałą gamą modelową.
Tak, jak 458 Italia nabrała puryzmu w linii designu przeradzając się w 488 GTB, tak teraz FF zamienia się w wyostrzone, drapieżne GTC4 Lusso. Na froncie ląduje pojedyncza, jakby z ukrycia wrzeszcząca paszcza, przednie reflektory nabierają wygładzenia i ostrości; tył z kolei wykończony został podwójnymi, okrągłymi lampami, co stanowi ukłon w kierunku starszych gran turismo spod znaku Ferrari. Czy tylko ja jednak odnoszę wrażenie, że linia dachu stała się nieco bardziej "garbata"?
488 GTB dostało jednak turbodoładowanie - GTC4 Lusso pozostaje wierne jednostce wolnossącej. 6,3-litrowe V12 rozwija obecnie 690 KM i 697 Nm, a czas przyspieszenia skrócił się z 3,7 do 3,4 sekundy. Z całkowitych nowości warto nadmienić system czterech kół skrętnych 4RM-S (przy czym mamy do czynienia z pojazdem AWD) oraz Dual Cockpit - dodatkowe wskaźniki we wnętrzu po stronie pasażera.
Atak na Porsche? Legenda powraca
Pamiętacie jeszcze markę Alpine? Markę, która modelem A110S zapisała się w historii rajdów samochodowych. Obecnie pod skrzydłami Renault, szykuje się wielki powrót - o czym wiemy już od kilku lat, gdyż najpierw przedstawiono nam wyścigowy koncept bazujący na DeZir a następnie właściwą zapowiedź modelu drogowego - Alpine Celebration. To już ostatnia prosta - w Genewie odsłonięto Alpine Vision, czyli duchowego spadkobiercę A110S już w wersji "prawie" produkcyjnej.
Sylwetka pełnymi garściami czerpie z legendarnego przodka, wprowadzając go jednocześnie w ówczesną dekadę - linia nadwozia narysowana została bardzo gładko, wygląda niesamowicie czysto, wtłaczając przy tym takie smaczki jak podwójne reflektory z przodu. Nietuzinkowy, nienaganny wygląd to zarazem jedna z głównych cech, która ma wprowadzić zmartwychwstałą markę na tor segmentu premium. Nowy model Alpine ma zaoferować lekkość (masa wynosząca poniżej 1100 kg) w połączeniu ze świetnym czasem przyspieszenia, wynoszącym mniej niż 4,5 sekundy do 100 km/h. Koncepcja napędu przypomina ten z Alfy Romeo 4C - 4-cylindrowy, niskopojemnościowy silnik z turbodoładowaniem o mocy rzędu 250-300 KM umieszczony centralnie. Marka Alpine ma być budowana przez ludzi z pasją - możemy się zatem spodziewać komercyjnego sukcesu, opartego na otoczce niesamowitości.
Który samochód wzięty zostanie na celownik? Możliwości jest kilka: Alfa Romeo 4C, Porsche Cayman (niedługo jako 718 Cayman) oraz Lotus Elise. Każdy z nich to legenda - i każdy chwalony jest za niesamowite właściwości jezdne. Renault wkracza w ten segment pełną parą, wskrzeszając przy okazji rodowód wyścigowy - marka-matka powróciła do Formuły 1 z własnym teamem, Alpine z kolei oddelegowane zostało do serii FIA WEC (kategoria LMP2).
Pojedynek biur projektowych
Jeśli zadamy jakiemukolwiek fanowi motoryzacji pytanie o najważniejsze niezależne biura projektowe, usłyszymy prawdopodobnie odpowiedź: "Ja uważam że biura projektowe czy Pininfarina, Italdesign, Bertone itp. są rarytasem". Na Targach Samochodowych w Genewie swoje koncepty przedstawiła pierwsza dwójka. I choć Pininfarina w obronie przed bankructwem trafiła pod strzechy chińskiego koncernu Mahindra, a Italdesign stał się własnością Volkswagen AG, oba studia nie zwalniają tempa jeśli chodzi o pracę stylistów.
Pininfarina zaskakuje w Genewie sportowcem napędzanym na wodór, który designersko pełnymi garściami czerpie z własnego rodowodu - model H2 Speed zainspirowany został wyścigowym Ferrari Sigma Grand Prix F1 z 1969 roku. Zasilany 503-konną jednostką elektryczną pojazd rozpędza się do setki w 3,4 s i osiąga maksymalnie 300 km/h. Co ciekawe, nie mamy tu do czynienia z atrapą (co w konceptach dość częste) - napęd został opracowany przez firmę GreenGT, a cały proces projektowy H2 Speed trwał około dwóch lat. (W przypadku pojazdów koncepcyjnych to naprawdę długo.)
Boicie się pojazdów wodorowych? Nie ma czego - debiutująca właśnie Toyota Mirai udowadnia, że motoryzację nie czeka upadek, lecz nowa, świetlana era. A jeśli takie pojazdy jak H2 Speed wyjdą poza sferę koncepcyjną - nie mogę się doczekać.
Italdesign również opiera się na swym rodowodzie, choć nieco zaskakując formą - model GTZero pokazuje nam wizję elektrycznego shooting-brake'a o ciekawej, nieco nasuwającej skojarzenia z Lamborghini sylwetce - i choć kształty są proste, to przyciągają uwagę. GTZero wyposażony został w 3 silniki elektryczne - dwa napędzają przednie koła, jeden tylne. Daje nam to sumaryczną moc 489 koni mechanicznych. Wyposażony w system czterech kół skrętnych, czteromiejscowy GTZero rozpędza się do 250 km/h. Wnętrze to wszędobylskie ekrany dotykowe - standard w przypadku pojazdów koncepcyjnych, których wnętrza ostatnio zaczynają przypominać własne klony.
Ocena zawartości jest dostępna tylko dla użytkowników.
Proszę Zaloguj się lub Zarejestruj się by zagłosować.
Komentarze