12. stycznia 2011
Siekierka
Wyścigowy CTS-V Coupe!
Wiem, wiem. Jest to strona o tematyce Need for Speed'a, a ostatnie newsy w ogóle nie dotyczyły naszej ukochanej gry. Niestety, po prostu tak naprawdę to nie ma o czym pisać - Electronic Arts zwyczajnie olewa zarówno wielbicieli tytułu, czyniąc im coraz większy niesmak, jak i ludzi niespecjalnie do gry przekonanych - a chyba chodzi o jak największe pieniądze oraz zadowolenie odbiorców. Tym bardziej, że w tym roku premierę mają jedne z najważniejszych i najlepszych tytułów i są to nie tylko "samochodówki". Tym bardziej panowie elektronicy powinni się starać. A tu taki zawód... Głównie przez to każdy, kto wejdzie na tą stronę, spoglądając na newsy, może pomyśleć, iż naszą tematyką jest... Motoryzacja.
Może to i dobrze? W końcu szybkie niczym sokół wędrowny podczas lotu pikowego i piękne jak blondwłosa niewiasta pojazdy nigdy się nie nudzą, a wręcz przeciwnie; w końcu są tak różnorodne... No i śliczne, o czym wcześniej wspomniałem, więc jak ich nie można kochać? Chyba, że chodzi o Toyotę Prius lub Mitsubishi i-MIEV. To już inna bajka. O ile ten pierwszy przykład aż tak nie szkodzi, to ten drugi - bardzo. 160 tysięcy za takie małe, że sobie pozwolę na to słowo, "pierdzikółko"? To chyba jakaś kpina, albo nieporozumienie, co kto woli. Na szczęście, istnieją paliwożerne, wydzielające po 300-400 gram dwutlenku węgla na kilometr, wyczynowe bestie. Takie ostatnio zaczęła oferować marka Cadillac, wypuszczając model CTS-V na rynek. Ten 556-konny potwór z silnikiem pochodzącym z Corvetty jest nie lada autem - przecież takie auta, jak np. Gallardo, są po prostu słabsze.
A co do Cadillaca - z czym kojarzy Wam się ta marka? Pewnie z luksusowymi i drogimi limuzynami, nieprawdaż? Niestety, pozory zazwyczaj mylą. I tak też jest w tym przypadku. Od momentu wypuszczenia w/w modelu, wizerunek firmy stał się nieco bardziej pikantny i drapieżny. A wprowadzenie wersji Coupe było kolejnym strzałem w dziesiątkę.
Ale o co chodzi? Ano o kolejną z odmian tego pięknego samochodu, którego linia budzi emocje, pozytywne emocje... A jest to... Coupe w wersji wyścigowej. O ile standardowa wersja ma dość krótkie nadwozie, o tyle stworzona do sportu wygląda na o wiele dłuższą; szczególnie widać to po rozstawie osi. Zamontowane zostało także odpowiednie dla takiego auta ospoilerowanie, a składa się ono ze zderzaków, nadających sylwetce dodatkowej porcji muskularności, potężnego dyfuzora z tyłu oraz ogromnego spoilera, który niestety, pięknością nie grzeszy. Po prostu, CTS-V'owi to nie pasuje. Bolid dostał także nową maskę, z gustownymi wcięciami. Jedyne, co pozostało seryjne, to... Felgi. I nie dziwię się, w końcu są bardzo ładne. Niestety, zdjęć wnętrza nie zostały ujawnione, można jednak wnioskować, iż będzie bardzo surowe. Przez szyby dobrze widać klatkę bezpieczeństwa. :-)
A jak z malowaniem? Tutaj designerzy mieli pole do popisu. I w miarę dobrze je wykorzystali, niestety, nie na 100%, ale jest OK. Występuje tutaj malowanie, że tak je nazwę, "na kratę", z dodatkowymi paskami. Wyszło całkiem ciekawie i kolorowo.
Niestety, nie mamy żadnych informacji na temat danych technicznych auta. Ciekawsza od tego jest jednak seria, w której Cadillac wystawi swoje dzieło; otóż zwie się ona Sports Car Club of America World Challenge (złożona nazwa, nieprawdaż?). Za kierownicami dwóch takich maszyn zasiądą: trzykrotny zwięzca America Le Mans Series Johnny O'Connell oraz zwycięzca klasy GT SCCA z 2005 roku - Andy Pilgrim. Sezon rusza już w weekend 25-27 marca! A będzie to w St. Petersburg na Florydzie.
Zarząd firmy liczy na to, że starty wyścigowego CTS-V przeniosą się na zwiększenie sprzedaży wersji cywilnej. Jest to jednak dziwne, bo cywilna wersja została w USA bardzo ciepło przyjęta.
Może to i dobrze? W końcu szybkie niczym sokół wędrowny podczas lotu pikowego i piękne jak blondwłosa niewiasta pojazdy nigdy się nie nudzą, a wręcz przeciwnie; w końcu są tak różnorodne... No i śliczne, o czym wcześniej wspomniałem, więc jak ich nie można kochać? Chyba, że chodzi o Toyotę Prius lub Mitsubishi i-MIEV. To już inna bajka. O ile ten pierwszy przykład aż tak nie szkodzi, to ten drugi - bardzo. 160 tysięcy za takie małe, że sobie pozwolę na to słowo, "pierdzikółko"? To chyba jakaś kpina, albo nieporozumienie, co kto woli. Na szczęście, istnieją paliwożerne, wydzielające po 300-400 gram dwutlenku węgla na kilometr, wyczynowe bestie. Takie ostatnio zaczęła oferować marka Cadillac, wypuszczając model CTS-V na rynek. Ten 556-konny potwór z silnikiem pochodzącym z Corvetty jest nie lada autem - przecież takie auta, jak np. Gallardo, są po prostu słabsze.
A co do Cadillaca - z czym kojarzy Wam się ta marka? Pewnie z luksusowymi i drogimi limuzynami, nieprawdaż? Niestety, pozory zazwyczaj mylą. I tak też jest w tym przypadku. Od momentu wypuszczenia w/w modelu, wizerunek firmy stał się nieco bardziej pikantny i drapieżny. A wprowadzenie wersji Coupe było kolejnym strzałem w dziesiątkę.
Ale o co chodzi? Ano o kolejną z odmian tego pięknego samochodu, którego linia budzi emocje, pozytywne emocje... A jest to... Coupe w wersji wyścigowej. O ile standardowa wersja ma dość krótkie nadwozie, o tyle stworzona do sportu wygląda na o wiele dłuższą; szczególnie widać to po rozstawie osi. Zamontowane zostało także odpowiednie dla takiego auta ospoilerowanie, a składa się ono ze zderzaków, nadających sylwetce dodatkowej porcji muskularności, potężnego dyfuzora z tyłu oraz ogromnego spoilera, który niestety, pięknością nie grzeszy. Po prostu, CTS-V'owi to nie pasuje. Bolid dostał także nową maskę, z gustownymi wcięciami. Jedyne, co pozostało seryjne, to... Felgi. I nie dziwię się, w końcu są bardzo ładne. Niestety, zdjęć wnętrza nie zostały ujawnione, można jednak wnioskować, iż będzie bardzo surowe. Przez szyby dobrze widać klatkę bezpieczeństwa. :-)
A jak z malowaniem? Tutaj designerzy mieli pole do popisu. I w miarę dobrze je wykorzystali, niestety, nie na 100%, ale jest OK. Występuje tutaj malowanie, że tak je nazwę, "na kratę", z dodatkowymi paskami. Wyszło całkiem ciekawie i kolorowo.
Niestety, nie mamy żadnych informacji na temat danych technicznych auta. Ciekawsza od tego jest jednak seria, w której Cadillac wystawi swoje dzieło; otóż zwie się ona Sports Car Club of America World Challenge (złożona nazwa, nieprawdaż?). Za kierownicami dwóch takich maszyn zasiądą: trzykrotny zwięzca America Le Mans Series Johnny O'Connell oraz zwycięzca klasy GT SCCA z 2005 roku - Andy Pilgrim. Sezon rusza już w weekend 25-27 marca! A będzie to w St. Petersburg na Florydzie.
Zarząd firmy liczy na to, że starty wyścigowego CTS-V przeniosą się na zwiększenie sprzedaży wersji cywilnej. Jest to jednak dziwne, bo cywilna wersja została w USA bardzo ciepło przyjęta.
Ocena zawartości jest dostępna tylko dla użytkowników.
Proszę Zaloguj się lub Zarejestruj się by zagłosować.
Komentarze
Fajne naklejki.