Reev zorientował się, że PZ, Seba i Domi chcą go przechytrzyć, więc jego BMW M5 zmienił się w Camaro Bumblebee, i uciekł od nich. Poleciał do odległej Japonii, gdzie jego Bublebee zmienił się w Lancera Evo X, aby pojedynkować się z tutejszymi drifterami. Rozwalając wszystkich, ujrzał Domiego, Sebę i PZ z For3verem, którzy byli zdenerwowani na niego i...

...zaczęli w niego naprarzać ze swoich wcześniejszych broni, które udało im się odbudować. Reev nie miał już, niestety, gdzie uciec, więc zginął na miejscu. Później wzięli szurikeny i zaczęli rozcinać jego ciało na kawałki, by nie dało się przywrócić go do życia. A te, ładnie zapakowane w woreczki, poszło do McDonald's. Dobrze wiedzieli, iż maszyna przywracająca do życia może działać tylko wtedy, gdy ciało jest jeszcze całe. Więc musieli to zrobić, ponieważ na świecie nie ma takiej maszyny, która przywróciłaby pociętego człowieka do życia, i nigdy nie mogła powstać, gdyż technologia na to nie pozwalała.
Czwórka bohaterów postanowiła zrobić porządną imprezę, gdyż ich wróg nareszcie odszedł. Zaprosili takich gości, jak Inventer89, Cooler, Skazo, Moderson, k_kuba i długo by wymieniać... Wszyscy nawalili się tak dosadnie, że nie mogli ustać. Ale najlepszy był For3ver - wychlał całą Żołądkową Gorzką 0,5l za jednym łykiem i później zaczął robić striptiz. Swoją sajgonką tak obrzydził wszystkich gości, że został doszczętnie obrzygany.
Nazajutrz każdego okropnie bolała głowa. To jednak nic - postanowiono podłożyć bombę atomową w Japonii, gdzie Reev sprzedawany był razem z Cheesburgerami w McDonaldzie. Wybuch spowodował całkowite zniszczenie kraju. Okazało się, iż trwały prace nad przywróceniem Reeva do życia, ale niestety - skończyły się nieszczęśliwie. Później zorganizowano wielki wyścig po Włoszech, biegnący m. in. przez takie tory, jak Monte Carlo, Imola, czy Monza. Dodatkowo biegł on przez wąskie uliczki Rzymu, Watykan czy malowniczą Rivierę. Start odbywał się na Sycylii, w Palermo. W wyścigu udział brało 30 kierowców, w tym min. wszyscy zaproszeni na imprezę. Za tydzień wszyscy mieli pojawić się na starcie. PZero już szykował swoje jaskrawożółte Porsche 911 Turbo S, dodatkowo stuningowane przez specjalistów marki, by zapewnić mu zwycięstwo. Po modyfikacjach więc auto ze skrzynią PDK do setki rozpędzało się w 2,6s, a moc wynosiła aż 800 koni mechanicznych. Niestety, nie wiedział, co szykują rywale. Poszedł więc do...

innych by sprawdzić co oni mają. Bambus i jego dream team przygotowywali Radical SR8 i podkręcili jego moc do 750Koni.
Lecz do hangaru gdzie wszyscy robili swoje wozy, wjechała ciężarówka, a na niej kolesie z AK74. Wszyscy chowali się gdzie mogli. Nagle ktoś z tej ciężarówki krzykną "ZA REEV'A". Zara wszyscy pomyśleli że to noob'y nie umiejące strzelać i PZero, Seba, Domi i cała reszta poszli na nich z kluczami, młotkami i innymi rzeczami. Lecz zauważono jednego kolesia który wyróżnią się od innych. Było to dieko07 i się kozaczył. PZero szybko się wrócił, i żeby nie tracić czasu, wsadził do swoich super cycków javelin'a i wystrzelił jedną rakietę w ciężarówkę i było po sprawie. Jednak o dziwo kolesie i dieko07 dalej żyli więc cała reszta dobiła ich z kluczy i młotków i wysłali do McDonalda ciała dieko07 i jego kolesi. Po całym tym zdarzeniu...

nasi "bohaterzy" usłyszeli, że jednak całe to zabójstwo Reeva to tylko wytwór ich wyobraźni. Reev wszedł do pobliskiego baru mlecznego, gdzie zazwyczaj siedzieli PZ, Seba, Domi i F3. Wyciągnął swoje MP4, po czym zaczął ładować całą serię w ich zakrwawione ciała. Aby nie dopuścić do ich respawnu, wyłączył główny napęd w ich rdzeniach kręgowych, oraz wyciągnął SuperCycki PZ'owi. Zmęczony całą tą sytuacją Reev przyszedł do domu, aby się porządnie nachlać. Zrobił wyjefajną imprezkę, na którą zaprosił całą ekipę z McDonalda. Jednak uznał to za zły pomysł, ponieważ ci zaczęli robić McRap. Te pszenne placki mu zaszkodziły, i wysadził całą posadę w powietrze. Jednak jego dom posiadał respawn, i po 5 sekundach się zrespił. Gdy wszedł do domu poszedł zagrać na jego SeXboxie 361 i...

...okazało się jednak, iż Reev sam śni na jawie, podczas gdy jego dusza hasała beztrosko po Niebie, gdzie mógł mieć wszystko, co chciał. Wyobraźnia nie mogła sięgać granic. Jednak przez marzenia o alkoholu, seksie i mordowaniu trafił do Piekła, gdzie czekało na niego istne piekło.
Tymczasem wszyscy szykowali się do włoskiego wyścigu. Niestety - nie przeczytali jednego. Moc auta nie mogła przekraczać 600 koni mechanicznych, a masa musiała być wyższa niż 1000 kg. Dodatkowo, mogły startować auta wyłącznie seryjne, co dodatkowo przekreślało szanse aut importowanych. PZero postanowił wziąć Porsche 911 Turbo S, For3ver Lamborghini Gallardo LP570-4, Seba - Mercedesa SLS AMG. Były też pogłoski, iż Radon szykuje Nissana GT-R - był on dobrym kumplem, jednak nie wyróżniał się niczym szczególnym. Na ostatnim dragu dał się jednak we znaki rywalom, gdyż przegrał z PZ tylko o długość zderzaka - a wiadomo, że 911 Turbo z przyśpieszeniem 3,1 do setki jest piekielnie szybkie na dragach, tym bardziej, że większość masy trafia na tył. Okazało się, iż największą niespodzianką zawodów będzie...

Meleks Modersona. Te słowa w każdym budziły grozę. 1000kg cięzkiego plastiku, to było to. Wszyscy obawiali się co do wyścigu z Meleksem Modersona, to jest coś bardzo hardkorowego. W meleksie seryjnie zamontowany jest pług do śniegu, kto tylko podjedzie może pożegnać się z lśniącym lakierem i plastikowym bodykitem. Jednak nagroda była cudowna, nikt nie mógł się oprzeć. Nagrodą tą była zabawa ze skąpo ubranym Andrzejem aż przez 24 godziny na gorącym asfalcie.. To było coś nie do przebicia. Nikt nie bał się porysować się lakieru, ani zniszczyć karoserii, chociaż jednak dużym faworytem tego spotkania był Moderson i jego meleks...

Wyścig za pare minut. Wszyscy srają po gaciach z nerwów. PZero jest pewien siebie - ma do tego prawo gdyż jest bardzo dobrym kierowcą i ma naprawdę zarąbistą furke. Każdy w głowie widzał już tylko światła... || || || ||.
Radon zjawił się swoim czarnym Nissanem GT-R z felgami od BBS'a - głównego sponsora wyścigu. Wszyscy byli pod wrażeniem tylko PZero był spokojny o GT-R'a. Jednak jedno mu w głowie było. Pamiętajmy że to wyścig WŁOSKI więc Ferrari lada chwila może się tu zjawić..

I stało się. Nagle nadjechał Radek11 w czerwonokrwistym Ferrari 458 Italia. Musiał się przygotować, tak więc wyścig został przesunięty o 15 minut. W międzyczasie dołączyli tacy zawodnicy, jak Bambus_driver w Viperze, k_kuba w Rolls-Royce Phantom oraz Cooler w Audi R8 GT. Niestety, znowu wydarzyła się powtórka z rozgrywki... Nagle wszyscy usłyszeli stłumiony ryk silnika. Nie był on piękny, lecz prawdziwie szatański - rywale zaczęli jęczeć ze strachu. A był to domi w McLarenie MP4-12C - najlepszym supersamochodem świata - wszakże pokonał Bugatti Veyrona SS na torze. Do tego był dziecinnie łatwy w prowadzeniu, co zapowiadało emocjonującą walkę. Wszyscy ustawili się do startu.

I czekali na "flagowego", który miał rozpocząć wyścig. No, ale nie przyszedł bo zamiast niego przyszedł sam Książę Duke Nukem. Rzucił do nich "What are You waiting for, Christmas"? po czym podrapawszy sie po jajach odpalił swoje ulubione cygaro. Wyciagnął z kabury handguna i ustrzelił kosmicznego prosiaka na znak rozpoczęcia wyścigu komentując ochoczo to zdarzenie "jipi kai jay mother fucker". Kierowcy wystartowali ....

Od razu na samym początku prowadził domi, a tuż za nim jak zwykle nie pokonany, budzący grozę, meleks Modersona. Mieli dość wyrównane szanse, lecz Moderson miał tajną broń, a właściwie to nie tajną, bo każdy o tym wiedział. Gdy meleks nagle zbliżał się do domiego, nagle coś stuknęło w jego tył, był to PZero, pędził jak wiatr, nie mógł oprzeć się nagrodzie. Pędził jak szalony, gdy był już na 1 miejscu myślał tylko o tym by prowadzić do końca. Chłopak myślał, że jak ma dobrze przyśpieszenie to wygra, meleks modersona już po 12 sekundach prawie dogonił rozbujanego pzer'a. Pędząc równo z nim, meleks Modersona porysował PZerowi i jego Porszakowi fabryczny, zółty lakier. PZero wciąż chciał być na pierwszym miejscu, chociaż meleks z Modersonem był już kilkaset metrów przed nim. PZero docisnął gaz do dechy, był niepowstrzymany. No i chłopak przegrzał se silnik, bo był tak zafascynowany zabawą z Andrzejem na gorącym asfalcie, że zapomniał zmienić biegi. Ma jeszcze tylko jedną szanse na szybką wymiane auta, ale czy ma on jeszcze coś w garażu ? Miał marne szanse by dorównać chociaż do domiego, a co dopiero do modersona. Tuż za PZ'em jechali...

Radek11 w swoim krwistym Ferrari 458 ITALIA. Cóż to były za emocje. Zostało tylko 1 okrążenie na torze Monza. Moderson,PZero,Radek11 - to była czołówka. Za nimi Domi próbuje ich wyprzedzić ale bez skutku. Ostatni prosta, wszyscy równo zderzak w zderzak ! Każdemu kierowcy na pewno wydłuża się czas, pędzą i nie mągą dotrzeć do mety. Radek11 wysuwa się na prowadzenie ! ale co to ! PZero też nie próżnuje,tak samo jak Moderson. Wszyscy równo cały czas. jeszcze tylko 300 metrów i nagle For3ver wysuwa się na prowadzenie ! a był 5th ! I JEST !!! F3 wygrał wyścig !! co za emocje..
1. For3ver
2. Moderson
2. PZero
3. Radek11
4. Domi
Coś niesamowitego !! Moderson i PZero równiutko ukończyli wyścig.
Teraz F3 się cieszy bo..

Okazało się jednak, iż Radek także cierpi na schizofrenię. Tak na prawdę wyścig trwał dalej. Tuż za meleksem i McLarenem znajdowali się rozwrzeszczony Radon, który przeliczył się co do osiągów GT-R'a i równie rozwrzeszczony Radek11 w Ferrari 458. Pierwszą dziesiątkę uzupełniali Se3a, k_kuba, Cooler, bambus_driver oraz za nimi For3ver i PZero, któremu Porsche zdążyło wypożyczyć kolejną, tym razem perłowoczarną, 911-tkę. Reszta kierowców już odpadła z wyścigu. Dotarli do Monte Carlo. Zarówno PZerowi, jak i For3verowi zależało, by dogonić czołówkę. Tym bardziej, że ich auta miały przewagę nad Viperami i Mercedesami z silnikami z przodu. Już przy wjechaniu na tor zaczęli w szybkim tempie wyprzedzać przeciwników. Po wjechaniu na górzyste drogi Monako PZ i F3 byli już przed wcześniejszymi rywalami. Teraz zależało im tylko i wyłącznie na dogonieniu trzech wydechów ognistego Ferrari oraz ociężałego Nissana. I udało im się - dopadli ich. Jednak tutaj pojawił się problem - trasa rajdu Monte Carlo jest przecież niezwykle wąska. Jednak to, co zrobili, przechodzi ludzkie pojęcie! F3 podpiął się liną do auta PZero, a ten, co wydaje się niemożliwe, przejechał jak wariat po górach. I takim cudem znaleźli się przed nimi. Zostali jeszcze tylko Moderson z Meleksem oraz domi w McLarenie. Wypracowali sobie oni sporą przewagę, więc łatwo nie będzie. Potem musieli brnąć przez Francję, aż do Włoszech. Najwięcej problemów przysporzyły im słynne, francuskie ronda bez pasów, gdzie najłatwiej było właśnie meleksowi, który posiada pług. domi miał dzięki temu wyczyszczoną drogę i gdy dotarli do granicy, wyprzedzał już Modersona. A za nimi For3ver i PZero, tym razem na odwrotnych pozycjach. PZ dobrze wiedział, co robi, gdyż zderzak F3 w jego Superleggerze idealnie nadawał się do spychania Citroenów oraz Peugeotów. Przed Rzymem byli już bardzo blisko przeciwników. I dopiero w Koloseum zaczęła się prawdziwa walka - a tor biegł właśnie po ścianach budynku. PZ oraz F3 postanowili zaatakować ich...

Lecz nagle rozległ się huk i koloseum się zawaliło. Zza krzaków wyszedł DeeW z wyrzutnią rakiet i szatańskim uśmiechem na ustach...

Radek czytaj ze zrozumieniem. PZero w twojej historii nadal się ścigał, a nic nie napisałeś o zmianie auta np.

Co twój post ma wspólnego z tematem? Czyżby dalszy ciąg historii? - DeeW

..ponieważ tak naprawdę, to cała jego wymyślona historia stała się w jego własnej podświadomości. Tak naprawdę, to nie było żadnego karambolu. Na końcu koloseum znajdowała się ogromna skocznia, z której wszyscy mieli powędrować aż na tor Monza. I tak stało się, jednak nie w przypadku wszystkich - skok udało się zaliczyć tylko pierwszej szóstce. Reszta albo wpadła do morza, albo rąbnęła w katedrę. Najciekawiej jednak wyglądała sama walka w locie. Meleks Modersona podczepił się pod McLarena domiego, gdyż swoją prędkością nie był w stanie przelecieć tylu kilometrów. Okazało się jednak, iż F3 miał o wiele wyższą prędkość maksymalną przy wyskoku. A PZero to już w ogóle! Okazało się też, iż zaraz za nimi jadą Radon z Radkiem, co chwilę zmieniający się pozycjami. I z nimi był ten sam przypadek, co w przypadku wspomnianej wyżej czwórki - lecieli dosłownie jeden nad drugim! Widzowie podziwiający to widowisko pomyśleć mogli, że to jakaś orgia samochodowa. Okazało się także, iż później zaczęła się podniebna droga - przecież normalnie nie dałoby się dolecieć...

Podniebna droga liczyła sobie zupełnie kilkaset metrów. Wszyscy nie zdawali sobie sprawy, że ten wyścig może nabrać tak szybkiego tempa. Nagle przed nimi pojechało coś bardzo szybkiego. Wymijając ich jak wąż przeszkody tajemniczy mężczyzna w czerwonym kasku w swoim Koenigsegg'u Agera, myślał, że był niepokonany. Osiągając maksymalną prędkość 420km/h (tyle to leci... oczywiście bez blokad) siedział mu na ogonie Moderson w meleksie. Nie wiedział, że nitro było niedozwolone, użył je. Świat rozmazywał mu się, a jednak Moderson nie mógł już dalej pocisnąć. Kiedy byli jakiś 1km od mety...

...nagle wpadł w ogromną przepaść, gdyż jechał także bez kontroli trakcji. Zresztą, ledwo utrzymywał się tylnonapędowym autem przy tej prędkości. Jednocześnie wplątał w swój mały karambol dwóch faworytów wyścigu: Radona oraz domiego. Oboje po wypadku zresztą zaczęli się ostro naparzać. Zostało więc czterech kierowców: Moderson, PZero, Leeav i Radek11. Meleks Modersona mimo ogromnej przewagi już ledwo co wytrzymywał, czołgał się więc do mety. Miał on jednak sporo przewagi i zamiast 1000m do mety brakowało mu zaledwie 50 - postanowił więc, że doczołga się tym autem, wziął je na popych. Najciekawsze jednak działo się za nim. Wszyscy ostro walczyli, ponieważ mieli ogromne szanse na wygraną. A jechali łeb w łeb, co chwilę wymieniając się pozycjami. Tutaj PZero nie miał już takiej przewagi w przyśpieszeniu - bardziej liczył się v-max, zresztą bardzo podobny w każdym z samochodów. Emocje sięgały zenitu. Z przodu czołgający się meleks, z tyłu szybko nadrabiające trzy bestie. Kto wygra? Kto wygra?! I meta. Każdy z zawodników myślał, iż to on zdobył pierwsze miejsce. A tu okazało się, iż po raz pierwszy na świecie... Był poczwórny remis! Tak, to nie żart! Wszyscy w czterech poszli więc...

...do wujaszka Cooler'a gdyż nadeszła jego kolej na zorganizowanie wielkiej biby, For3ver po upewnieniu się że, pod dostatkiem będzie jego ulubionej Gorzkiej Żołądkowej, postanowił wraz z pozostałą trójką prowadzących w wyścigu...

zwyczajnie się nawalić. Po oczyszczeniu zasobów wszyscy łapali zgona pod ławą i wtedy podeszła do nich dwójka policjantów mówiąc...

panowie, to bardzo poważna sprawa. Picie w miejscach publicznych jest karalne chłostą. Lecz Cooler nie przejął się. Poczęstował panów Policjantów fajeczką, a potem ich uchlał w trzy dupy. Zaskakujące było to ile policja może wypić. Zabrakło wódki i...